Ambasador USA przy ONZ: Putin rości sobie prawa do części terytorium Polski

Dodano:
Linda Thomas-Greenfield Źródło: YouTube / US Mission to the United Nations
Wystąpienie ambasador USA przy ONZ, które polityk wygłosiła podczas nocnego posiedzenia organizacji, było niezwykle ostre.

Linda Thomas-Greenfield, komentując poniedziałkową decyzję Rosji o przyznaniu niepodległości samozwańczym "republikom ludowym" Doniecka i Ługańska, powiedziała, że "ruch prezydenta Putina jest w oczywisty sposób podstawą do próby wykreowania pretekstu dla dalszej inwazji Ukrainy".

Dodała, że prezydent Rosji dąży do odbudowy imperium ZSRR i rości sobie prawo do terytoriów całego byłego imperium rosyjskiego. – To dotyczy całej Ukrainy. To dotyczy Finlandii (...) to dotyczy części Polski i Turcji – wymieniała polityk podczas emocjonalnego wystąpienia.

Podkreśliła, że Moskwa rzuciła wyzwanie całemu międzynarodowemu porządkowi na świecie i zaznaczyła, iż potencjalna wojna na Ukrainie spowoduje napływ milionów uchodźców do Europy. – W tym momencie nikt nie może stać z boku. Musimy jasno określić, że atak na Ukrainę jest atakiem na suwerenność każdego członka ONZ i że będzie on oznaczał szybkie i dotkliwe konsekwencje – powiedziała ambasador USA przy ONZ.

"Który spośród obecnych tu członków będzie następny?"

Pełne emocji było również wystąpienie ambasador Ukrainy Serhija Kysłyca, który oskarżył Rosję o "rozsiewanie wirusa" na całym świecie. – Narody Zjednoczone są chore. To po prostu fakt. Zostały zainfekowane wirusem rozsiewanym przez Kreml. To, czy poddamy się mu leży w rękach członków – powiedział dyplomata.

Kysłyc podkreślał, że identyczne działania Moskwa podjęła przed inwazją na Gruzję, która miała miejsce w 2008 roku. – Który spośród obecnych tu członków będzie następny? – pytał polityk.

Dodał, że Kijów chce politycznego rozwiązania kryzysu na drodze międzynarodowego dialogu i zaznaczył, że Donbas należy do Ukrainy – Jesteśmy na naszej ziemi. Nie boimy się nikogo i niczego. Nikomu nie jesteśmy nic winni. I nie oddamy nikomu niczego – podsumował podniesionym tonem.

Działania Rosji potępili również dyplomaci z Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Brazylii, Kenii, Gabonu, Irlandii, Norwegii, Albanii, Meksyku i Ghany. Większość z nich zaznaczała, że jeszcze niedawno Rosja zapewniała na forum Rady o konieczności realizacji porozumień mińskich, a w poniedziałek sama je pogwałciła.

Rosyjski ambasador: Ukraina wybrała wojenną retorykę

Rosyjski ambasador Wasilij Nebenzia, który prowadził obrady ze względu na przewodnictwo Rosji w Radzie, odpowiedział, że winne kryzysowi są państwa zachodu i Ukraina.

– Ci, którzy liczyli, że nowe ukraińskie władze wybiorą pokojową postawę, niestety się mylili, bo one bardzo szybko wróciły do wojennej retoryki (...) i robienia wszystkiego, co mogły, by sabotować i ostatecznie zniszczyć porozumienia mińskie i co najważniejsze, odmawiały bezpośrednich rozmów z przedstawicielami Doniecka i Ługańska – stwierdził dyplomata.

Nie podając żadnych dowodów przekonywał, że Ukraina bombarduje cywilów w Donbasie i jest do tego podżegana przez państwa zachodnie. Zaznaczył, że rosyjskie wojska, które obecnie wchodzą do "republik ludowych", zostaną na miejscu, aby "utrzymać pokój".

Źródło: Reuters / ABC17News
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...